Tytuł: Układanka
Wydawnictwo: HarperCollins Polska
Data wydania: 3 października 2018
Autor: Karin Slaughter
Liczba stron:480
„Ukladanka” Karin Slaughter, w zgodzie z prezentowanym tytułem, jest pozlepianą w całość zagadką, w której ścierają się z sobą obrazy pochodzące z dalekiej i bliższej przeszłości. Krwawej i mrocznej przeszłości, którą łączy z pozoru zwyczajna postać kobiety. Laura całe życie spędziła w małym miasteczku przy plaży. Jest lubianą przez sąsiadów i swoich pacjentów kobietą. Prowadzi spokojne i ustabilizowane życie, spełniając się w pracy jako logopeda – terapeuta. Nic nie wskazuje na to, że pod wpływem rosnącej we krwi adrenaliny mogłaby się zamienić w twardą i wyrachowaną kobietę – zabójczynię, zdolną z zimną krwią zabić przeciwnika. A jednak…
Pewnego dnia, podczas trzydziestych pierwszych urodzin jedynej córki Laury – Andrei, dochodzi do bestialskiego morderstwa. Kobiety spędzają bowiem wspólnie czas w centrum handlowym, w jednej z mieszących się tam restauracji, gdzie niespodziewanie wdziera się niezrównoważony zabójca z bronią w ręku. Młody mężczyzna zaczyna strzelać do gości restauracji. Tłum wpada w panikę. Ale nie Laura. Kobieta z pełnym wyrachowaniem broni swojej ukochanej córki, nie tylko unieszkodliwiając mordercę, ale zabijając go z zimną krwią.
Od tego momentu już nic w życiu obu kobiet nie będzie wyglądało tak samo. Rozpoczyna się prawdziwy wyścig z czasem, w którym Adreii przypadnie rola detektywa i zabójcy w jednym. Dziewczyna zmuszona będzie wyruszyć w pełną niebezpieczeństw podróż, która pozwoli jej poznać prawdziwą tożsamość matki. Kim w rzeczywistości jest Laura? Jakie skrywa tajemnica? Czy dziewczyna zdecyduje się stawić czoła mrocznym sekretom jej matki?
Nazwisko Karin Slauhgter to dla wielu zapowiedź mocnej, dobrze przemyślanej historii, która wciska w fotel i nieustannie trzyma w napięciu. I tak po trosze było podczas lektury „Układanki”. Nieustanny pościg i walka z czasem, a w tle utrzymująca się mgliście ciężka atmosfera tajemnicy i skrywanych od lat sekretów. Na tej mocnej fabularnej tafli znajduje się jednak spora ilość rys i niedociągnięć. Choć pierwsze strony książki były, owszem, ciekawe i niesamowicie wciągające, to z każdą kolejną stroną zaczynały dominować przydługie opisy i wewnętrzne monologi bohaterów, które nudziły i niepotrzebnie wydłużały całą opowieść.
Również postać Andrei, trzydziestojednoletniej, pozornie tylko dojrzałej bohaterki, mocno oddziałuje na nerwy czytelnika, całkowicie zbędnie je nadszarpując. Kobieta, która pracuje jako dyspozytorka w policji, powinna cechować się spokojem i wewnętrzną dyscypliną, bowiem w swojej pracy zawodowej jest codziennym świadkiem ludzkich tragedii. Jednak gdy Andrea sama zostaje główną bohaterką rodzinnego dramatu, zaczyna zachowywać się jak dziecko we mgle – jest nieporadna, zapada w całkowite odrętwienie, podczas słownych walk z nieznajomymi nie potrafi skleić prostych odpowiedzi.
Podczas lektury nieraz możemy też odczuć swoistą dezorientację, wynikającą z ilości przewijających się w powieści tzw. obrazów – sekretów, które stanowią część tytułowej układanki. Przedłużająca się niewiedza odbiorcy stopniowo zaczyna mu doskwierać. Dopiero finał książki pozwala ustalić ciąg przyczynowo-skutkowy, odsłania wszystkie tajemnice, które z uporem czaiły się w ciemnych powieściowych zakamarkach.
Gdybym miała jednoznacznie ocenić książkę, to musiałabym zwrócić uwagę na jeden istotny element. W mojej opinii jej objętość nie przekłada się na fabularną zawartość. Jeśli tylko autorka zdecydowałaby się skrócić swoją opowieść o niepotrzebne opisy i wielokrotne dywagacje głównej bohaterki, to „Układanka” mogłaby stać się prawdziwym bestsellerem. A tak zyskuje tylko miano znośnego czytadła.